28.9.08

As Sawira

A propos Ramadanu to jest to juz koncowka i objawia sie to zwiekszonym tlumem ok. godz.19.30 kiedy to wszyscy glodni zmierzaja do jadlodajni... nie wiem jaki jest ich stan wqrw.. bo schodzimy im z drogi i pokornie czekamy az zjedza w pierwszej kolejnosci zanim my innowiercy zostaniemy dopuszczeni do stolow.
Ramadan konczy sie we wrzesniu w tym roku, wiec jeszcze tylko kilka dni...

As Sawira jest miejscowoscia nad oceanem na zachod od Marakeszu i pomysl zeby tu wpasc z wizyta przyszedl spontanicznie..Wsiedlismy w autobus dla lokalesow czyli bez klimy, ale za to z lokalnymi kolorytami i hm zapachami i po 3 godzinach juz bylismy na miejscu. W sumie bylismy zawiedzeni, ze nie jechaly z nami kozy ani zadne inne krowy, gdy nareszcie wsiadla babina z.... kura i uratowala nasze zawiedzione nadzieje. Kura przeszla sesje foto oczywiscie, wszyscy sie smiali kiedy ja krzyczalam,bo pan biletowy usadowil mi kure na kolanach ku uciesze gawiedzi.... Kura sie nie smiala w sumie.... pewnie jechala na rosol;P

Jak tu bosko czuc zapach oceanu w powietrzu.. zwlaszcza kiedy noce takie cieple...[pan mnie wygania, bo chce isc jesc.. no to dopisze reszte potem]

10 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Witam wszystkich aktywnych czytelników i leniuchów także.
Do Czarka: widziałam że czytasz tego bloga, to korzystając z okazji WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO :))
Do Kurzej Mamy: rozkoszuj się oceanem nim dopadną Cię pustynne piaski, przywieź trochę tej bryzy ze sobą, miło będzie poczuć ja wraz z Tobą (rymnęło się)
m.

Anonimowy pisze...

czesc Margarita, pewnie ze czytam a i czasem publikuje, ogólnie ja tez jestem Twoim fanem :-) i przede wszystkim dziekuje za pamięć! Bloguj wiesz skąd niedługo, będę jak pies wiernie niuchał co rano w monitor...
A Edycie dosłownie zazdroszczę, nie ma to jak przestrzeń, woda, piasek i zapach oceanu... nawet taka smutna kura nie jest w stanie tego zepsuć
Czarek

adadi pisze...

Aj, no jakos nie po kolei to robicie Edyta! Najpierw trzeba powłóczyć sie po górach, popaść kozy i barany i zdobyc jakiś porządny ośnieżony szczyt (hehe albo chociaz spróbować:). Potem na wielbłądach udać sie w głąb pustyni i przeczołgać sie po tej pustyni, najpierw piaszczystej a potem kamienistej dla większego hardcoru. Koniecznie połazić też po wydmach, gdzie nogi zapadają się w piachu po conajmniej kolana i - uwaga - nie zgubić butów! Jeszcze w międzyczasie zedrzeć sobie kolana i czoło zwiedzajac pobożnie pare meczetow:) No i wtedy ewentualnie można pomysleć o plaaaży... Dla przyjemności tam sie wybrałyscie, czy co?:))) No ale faktycznie całe szczeście, że ta historia z kurą sie przydarzyła;)))

Anonimowy pisze...

Ale ta adadi lubi innych pouczać, tak tak, jak ktoś wróci z półtoragodzinnego naparzania się po goleniach w przydużych rękawiczkach to zaraz mysli ze wszyscy lubią taki hardcore :-)
A moze bys tak sama najpierw sprawdzila na wlasnej skórze jak to jest, i to nie z kolezankami tylko zupelnie sama, wybac sie dalej za miasto, z daleka od cieplutkiego mieszkanka, np od razu do głębokiej dżungli w Kolumbii albo innej dziczy?
Gringo, ktory przemiezyl caly swiat
(palcem po mapie i nosem po kartce)

adadi pisze...

hmm, ciekawe co Gringo wciągał nosem z tej kartki;) a ścieżki dłuuugie w kolumbijskiej dżunglii;)

Anonimowy pisze...

hej,
a ja myslalem, ze spotkamy sie w najblizszy weekend, a ty chyba caly czas w Afryce?
J.S.

adadi pisze...

Nuuuda, nic sie nie dzieje...

Edyta! Odurzyly Cie piaski pustyni czy zahipnotyzowali czarnoocy Berberowie? Ja tam Cie rozuuumiem ale inni sie martwia;) Skrobnij cos!

Anonimowy pisze...

prawda

Anonimowy pisze...

Haloo, Laska Lokalesi Cię ugrillowali, czy wymienili na wielbłądy czy jak??? Napisz czy zyjesz!! J.

adadi pisze...

Siemka! Info dla zaniepokojonych przeciągającą się nieobecnoscia Edyty tutaj... podobno wszystko w porzadku u niej: przez kilka dni zdobywala szczyty w Atlasie (a przynajmniej tak twierdzi) a teraz robi babki z piasku na Saharze...