9.10.08

Fez-miasto labirynt

Doprawdy Medina w Fez jest imponujaca i ... mam juz jej dosyc po tym jak dwa razy sie zgubilam tak na maxa.
Wczoraj ciemna noca naprawde bylo nie wesolo.. Odlaczylam sie od grupy i szlam sama.Do pewnego momentu jak wracalam do hotelu jeszcze rozpoznawalam trase powrotna potem spotrzeglam, ze dwa razy wrocilam w to samo miejsce, no to poszlam na czuja w druga strone i znowu wrocilam w to samo miejsce ;/ Krecilam sie po ciemnych uliczkach pelnych ciemnych oczu i gostkow oferujacych "hamam" czyli masaz, bo taka biedulka zmeczona wygladam, albo " I will take you high before you die" itp itd. Sytuacje pogarszal fakt, ze nie pamietalam nazwy hotelu, komorka z numerami do reszty ekipy zeby sie spytac o ten hotel sie rozladowala, nie mialam zadnej mapy zeby nawet pokazac domoroslemu przewodnikowi dokad chce isc. Od taksowkarza rano, ktory nas zawiozl do tego hotelu dostalam wizytowke no to nic prostszego przeciez zadzwonic do niego i spytac jak sie nazywa ten hotel... Taaaa, ale jego telefon okazalo sie,ze tez nie dziala. Jak w koncu dopadlam wyczerpana i mokra z nerwow do jakiejs taksowki to kazalam gostkowi mnie wozic tak "na oko" az rozpoznam moja okolice..

Najbardziej specyficzna atrakcja mediny w Fez sa garbiarnie, ktorych technologia nie zmienila sie od sredniowiecza i zaiste jest to sredniowieczna technologia. W lepionych z gliny takich studzienkach pod golym niebem napelnionych naturalnymi barwnikami oraz... odchodami golebimi goscie golymi nogami ugniataja skory. Fetor fekaliow jest intensywny jak sie mozna domyslic,ja caly czas chodzilam tam z chusteczka przy nosie. Jak wrzuce tu zdjecia to bedzie pewien poglad na specyfike calego procesu,bo robi naprawde duze wrazenie... obraz nedzy i rozpaczy.

I wlasnie w Fez zauwazylam ze zgroza, ze zawodzenie muezinow przypomina nalot bombowy kiedy tak ze wszystkich stron slychac tylko sylabe "aaaaa" taki niskim glosem , bo "allah akbar" ginie w zgielku. Hmmmm.... Nieciekawe straszne to bylo uczucie

Ostatnie dni moich wakacji troche mnie zmeczyly, bo ciagle gdzies sie spieszylismy i wstawalismy o nienormanych porach. W gorach srednio g. 5/6 zeby zdazyc przed popoludniowymi deszczami, potem g.4 [grubo przesadzona] zeby zdazyc na ten wschod slonca na Saharze 30minut od hotelu, nastepnie noc w autobusie do Fez i zladowanie o g 6.
Jutro podobnie jakos wczesnie ruszamy, ale potem juz tylko luz!!! W planach jest Al Jadida i luzowanie sie przed powrotem..Teraz w Fez pada deszcz, ale liczymy na slonce nad oceanem. No i mamy info , ze nieco dalej polozona miejscowosc oferuje wypas owoce morza za przystepna cene....

3 komentarze:

adadi pisze...

Nareszcie guapa piszesz!
Taaa, nikt nie mówił, że bedzie łatwo... a błądzenie to „part of adventure”. Nastepnym razem nie zapomnij wytatuować sobie nazwy hotelu na przedramieniu:)
Ale oczywiście wyobrażam sobie, że zdecydowanie nie było Ci do śmiechu...
W tym Fezie chyba nieustannie pada…pamietam,ze 6 lat temu też padało;) Kupiłaś kubeczek ze słynnej fezkiej porcelany????
Hehe, podoba mi sie to „I will take you high before you die” ;))))
Mam nadzije, że dałaś sie zaciągnąć do oczyszczającego hammamu!!! Aczkolwiek to tez może być przeżycie dość extremalne, zależy jak trafisz... czasem można trafić na „rzeźnie” a wtedy wychodzi sie na czterech;) Ale warto...
Besos,abrazos,
Ada

Miss Take pisze...

zarzuciłaś nas mnóstwem ciekawych opowiesci i informacji, ze az nie wiem, ktora skomentowac :) chyba będę musiała raz jeszcze wszystko powolutku i uważnie poczytac.
na razie jednak powiem tyle: dobrze że jestes !!! (w koncu!)

Edytal pisze...

Ada, na ten rodzaj masazu, ktory oni proponowali nie dalam sie zaciagnac bo chodzilo ciagle o to samo (nuuda). Natomiast takiego prawdziwego hamamamu nie zaliczylam liczac, ze tu na koniec w miejscowosci letniskowej Oualidia sobe dogodze a tymczasem nie ma tu zadnego! Nic; zero sztuk! ;(